Kiedyś, dawno, cokolwiek to oznacza, żyła grupa mnichów, których jedną z podstawowych reguł, była reguła milczenia. W milczeniu, pogrążeni w modlitwie – cichej, służyli Bogu na swój bardzo wyciszony sposób. Cóż każde stworzenie chwali Stwórcę na swój własny sposób i nie będę tu oceniać czy sposób naszych mnichów był dobry, zacny, słuszny…Służyli. I wszystko i wszystkim pewnie taki stan przyniósłby same korzyści, gdyby nie to, że nasi święci braciszkowie, zaczęli po jakimś czasie zapadać masowo na zdrowiu. Jedli zdrowo, bo niewiele, żyli bez używek, nałogów, w skupieniu i modlitwie. Cóż, zatem się zadziało? Czyżby modlitwy braciszków nie spodobały się Bogu?
Nic z tych rzeczy. Pan Bóg nie jest wybredny i przyjmuje każdą szczerą modlitwę. Okazało, że problem tkwił w ….Ciszy. Braciszkowie, nie mówili, nie śpiewali, nie otaczały ich dźwięki tylko ciągła cisza i to spowodowało, że ich ciała zaczęły szwankować. Muzyka, to drgania, drgania to energia. Nasze ciało, choć wydaje się stałą masą, stabilną i jednolitą jest źródłem i jednocześnie anteną odbierającą drgania.
Jeśli zagłębić się, choćtraszkę w fizykę kwantową, to wszystko jest źródłem drgań. I jak się okazuje ma to ogromny wpływ na nasze zdrowie. Zresztą, myślę, że sam niejednokrotnie doświadczyłeś tego wpływu. Posłuchaj spokojnej muzyki, albo takiej energetycznej a zobaczysz jak zareaguje twój organizm. Dlaczego trywialne dysko polo, –którego oczywiście nikt nie słucha, bo to wiocha – podrywa cię do zabawy i poprawia nastrój, dlaczego ciężki metal wyzwala w ludziach taką agresję? Dlaczego gdy się uczysz lub rozwiązujesz jakieś ciężkie zadania powinieneś włączyć Mozarta? Bo muzyka jest nam potrzebna i ma ogromny wpływ na nasze życie.